FILOZOFOWANIE Z DZIEĆMI

Artykuły

Artykuły wprowadzające do filozofowania dzieci


2019-03-03 Kałuski Bogusław
Filozofowanie dzieci. Kto może uczyć, gdzie i jak.

Trzeba dostrzec kilka obszarów pozaakademickiego filozofowania i nauczania filozofowania.                           

Należy rozróżniać naukę na pamięć oraz stymulowanie rozumowania. Na pamięć uczymy się np. zbioru nazwisk, natomiast działania matematyczne trzeba dość dobrze rozumieć, aby je wykonać. Także wiersz trzeba rozumieć, aby być w stanie wyrażać przypuszczenia, co poeta miał na myśli, albo jakie wrażenie chciał u czytelnika wywołać. Podobnie jest z filozofowaniem. Z jednej strony istnieje pewna ilość filozofów, a więc postaci historycznych, ale one są dla dzieci, a częściowo także dla młodzieży mało istotne. Z drugiej strony istnieją wydarzenia i pytania, jak np. czy zwierzęta czują i to jest dla dzieci interesujące. Czy rozmowy dzieci na ten temat mogą należeć do natural science? Czy dzieci stosują zasady i pojęcia naukowe? Na pewno jednak mogą należeć do filozofii, bo na ten temat można spekulować. Dzieci w naturalny sposób zajmują się tym od urodzenia, choć oczywiście wyrażenie tego jest zależne od wieku oraz ćwiczenia. Naukowcy też nie od razu zajęli się genami i neutrino, lecz najpierw badali powiedzmy żaby - a przecież od początku nazywamy ich badaczami, naukowcami itp.

Uczenie dzieci historii filozofii jest błędem kardynalnym  – jasno sformułowanym zadaniem jest bowiem uczenie filozofowania. Wszyscy dorośli przecież co jakiś czas filozofują, oczywiście w naturalny sposób i  niezdyscyplinowany. Tylko niektórzy nieco uporządkowali swoje ogólne rozważania. A już zupełnie nieliczne wyjątki zajmują się tym zawodowo, a zwłaszcza na uczelniach, gdzie filozofowanie opiera się na swej historii i staje się dziedziną akademickiej wiedzy.

Powyżej odróżniliśmy cel zajęć filozoficznych z dziećmi od tzw. filozofowania dorosłych, mających więcej doświadczenia życiowego i od uprawiania nauki przez profesjonalistów. Teraz zajmiemy się tym, gdzie one mogą mieć miejsce. - Zasadniczo odpowiedź brzmi: wszędzie. Życie nasze nowoczesne jest jednak tak zorganizowane, że i filozofowanie powinno mieć swoje okienka.

Zacznijmy od szkół. Za czasów PRL dzieci chodziły na religię do salek katechetycznych przy kościołach. Teraz dzieci mają lepsze lub gorsze lekcje religii w szkołach. Na Zachodzie, gdzie osiedla się dużo osób z krajów obszaru islamskiego, nauka religii muzułmanów odbywa się zwykle przy meczetach, ponieważ w szkołach państwowych i prywatnych odbywają się najczęściej lekcje religii chrześcijańskiej. Część rodziców (i tych miejscowych i tych napływowych) nie chce jednak, aby ich dzieci chodziły na lekcje takiej czy innej religii, ale są zadowoleni z lekcji filozofii czy etyki. Te jednak są w planach dopiero starszych klas. Są wprawdzi nawet kilkuletnie, ale nadal tylko pilotażowe zajęcia filozofowania dla dzieci najmłodszych klas szkół podstawowych. Z tego powodu dla dzieci młodszych z pozostałych szkół oferowane są zajęcia filozofowania poza szkołami. W tym przypadku aktywne są niektóre centra kultury i osoby prywatne, ewentualnie firmy, ponieważ żyjemy w epoce, w której ludzie starają się spieniężyć wszystko co się da – spieniężanie jest sposobem zorganizowania. Istotnym miejscem nauczania filozofowania jest także dom i środowisko rodzinne, analogicznie do przekazu religijnego i obyczajowego, a zwłaszcza gdy prowadzona jest systematyczna edukacja domowa oraz domowe wychowanie. To ostatnie, tj. wychowanie domowe, brzmi jak oczywistość, ale w praktyce niestety zanika, pomijając pozory.

Kościoły i partie polityczne mają aktualnie niemal wyłączny wpływ na programy szkolne. Z wielkim trudem uzgadniają, w jakich klasach ma być uczona religia oraz filozofia. Coraz częściej proponuje się wprowadzenie religii islamskiej do szkół, aby odciąć dzieci od bezpośredniego wpływu tradycyjnych, a zwłaszcza radykalnych imamów. W tym celu uruchomiono kształcenie teologów islamskich na zachodnich uniwersytetach. -  Obniżenie wieku nauczania oraz masowe pracowanie kobiet powoduje, że przedszkola stały się powszechne i także tam pojawia się kwestia religii i filozofowania dzieci. Poza tym, w Niemczech, dzieci od ukończenia 1. roku mają prawo do miejsca w żłobku. Rząd wspiera pracę kobiet. Generalnie trend polega na przejmowaniu przez państwo (od kościoła i rodziców) nie tylko nauczania, ale także wychowania.

Ważne jest więc pytanie, kto ma uczyć filozofowania? - Jak już powiedzieliśmy, filozofowanie jest czynnością naturalną, natomiast może i powinno być doskonalone przez nauczanie. Można to porównać do rodzenia dzieci. Praktycznie każda zdrowa kobieta jest zdolna urodzić dziecko. Podobnie każdy człowiek może wyuczyć się jakiegoś zawodu. Lecz czy łatwo jest się nauczyć zawodu? I tak i nie, zależnie od zdolności, trafności wyboru, chęci, pilności, czasu nauki i tradycji rodzinnej. Niektórzy uczą się rzemiosła. Kiedyś istniały rodziny wielopokoleniowe i dzieci raz młodzież uczyły się pracować najpierw w domu. Dzisiaj bywa to kontynuowane częściowo w rolnictwie, wolnych zawodach i niektórych firmach rodzinnych. Podobnie, kiedyś, córki uczyły się rodzić i wychowywać dzieci od swoich matek. Dzisiaj jednak niemal nie ma domostw wielopokoleniowych, bo dzieci już w młodości wynoszą się od rodziców, więc ta transmisja została przerwana. Zatem dzieci i młodzież uczą się zawodu w szkołach, a zdolniejsi i ambitniejsi na kilkuletnich studiach. Polega to m.in. na przeczytaniu setek książek przygotowujących do wykonywania zawodu. Mimo tego zawodowego profesjonalizmu większość rodziców rodzi i wychowuje dzieci jakby z marszu, w przerwach między pracą i spaniem. Tylko nieliczni najpierw czytają książki. Lecz jeżeli rodzenie i wychowanie dzieci jest tak łatwe, to dlaczego na świecie żyje tylu ludzi nieszczęśliwych? Czy szczęśliwość może być fundowana prawidłowym wychowaniem? Czyż nie w tym mają źródło slogany w rodzaju: „bogate dzieci bogatych rodziców”, „szczęśliwe dzieci szczęśliwych rodziców”? I powiedzenia w rodzaju: „czemu biedny? bo głupi; czemy głupi? bo biedny”? - Są z jednej strony ludzie jakby rozsądniejsi z urodzenia czy z domu, którzy dobrze wychowują dzieci i uczą je myśleć, a z drugiej strony są rodzice, którzy oglądają telewizję, a dzieci razem z nimi. Później chodza do supermarketów i kupują to, co im zostało zasugerowane w reklamach. Trzeba dostrzec, że edukacja filozoficzna nie jest zadaniem obejmującym wyłącznie dzieci. Wobec tego, że przynależność do kościołów chrześcijańskich traci znaczenie, jest to zadanie wszechpokoleniowe, a patrząc ponad konfesjami i ponad narodami, ogólnoludzkie. Ubytek wiernych w kościołach sięga 5% rocznie. Jedni widzą powody w skandalach kościoła katolickiego, ale ubytek dotyczy także kościołów reformowanych. Jest m.in. wyraźne, że wierni w dużej liczbie wypisują się wtedy, gdy zaczynają pracować, tzn. w momencie gdy powstaje obowiązek podatkowy. Konsumpcyjny styl życia domaga się ofiar i te najłatwiej dzisiaj realizować przez zaciąganie uzależniających kredytów i występowanie z kościołów.

Gatunkowo i jakościowo dobrym przykładem jest nauczanie domowe. Po pierwsze na dużą skalę jest wykazane, że wykształcenie rodziców nie wpływa na możliwość uczenia dzieci w domu, ponieważ rodzice, jako nauczyciele domowi, uzupełniają swą wiedzę w miarę wzrastających potrzeb edukacyjnych dzieci. Drugim dobrym przykładem jest kształcenie ustawiczne, w którym na duża skalę jest wykazane, że późniejszy wiek nie dyskwalifikuje uczestników, a często wręcz stanowi solidny punkt wyjścia, bo osoby starsze lepiej wiedzą, co chcą. Z racji społecznych optymalnym jest, aby tzw. zorganizowane nauczanie było prowadzone przez personel fachowy. Mam na myśli osoby, które ukończyły filozofię lub teologię, a do tego miały zajęcia z pedagogiki, albo przez osoby po jakiejś filologii czy historii, które miały do tego dodatkowe zajęcia z filozofii i pedagogiki, czy wreszcie osoby po pedagogice z dodatkowymi zajęciami z filozofii. W praktyce także sporo doktorantów dorabia ucząc filozofowania. I wreszcie warunek ostatni, ale najważniejszy: zrozumienie, o co chodzi w nauczaniu filozofowania. Ono nie jest takie, jak uczenie polskiego, historii powszechnej czy historii sztuki. To nie chodzi o wykładanie. To chodzi o stwarzanie warunków organizacyjnych, emocjonalnych i aksjologicznych do tego, aby wrodzone człowiekowi filozofowanie naturalne przejawiało się i było ćwiczone w sposób swobodny, i w ten sposób wzmacniało się, owocując rozsądkiem. Ten bowiem pomaga nam korzystać z wolności. Bez niego wolność polega najczęściej na wolności kupienia jeszcze czegoś więcej czy czegoś innego, albo zjedzenia innej pizzy, albo pojechania, a najlepiej polecenia gdzie indziej niż się jest. Taka wolność to uciekanie od tu i teraz, i od odpowiedzialności.

Jakie materiały, oprócz dobrego charakteru i tego, co w głowie, mogą pomóc nauczycielom filozofowania? - Istniejące podręczniki szkolne raczej powtarzają systemowy styl podręczników innych przedmiotów. Literatura stricte filozoficzna jest zwykle przeznaczona dla dorosłych i zrozumiała przez fachowców, więc będzie pomocna tylko osobom posiadającym wykształcenie filozoficzne. Istnieje pewna ilość prac naukowych pedagogicznych lub / i filozoficznych, które zajmuja się podstawami filozofowania z dziećmi. Istnieje pewna ilość tłumaczeń pomocy dydaktycznych. Istnieje też pewna ilość książek czy książeczek do czytania wprost przez dzieci. - Gdy nauczyciel rozumie, o co chodzi w nauczaniu filozofowania i jest chętny zapoznać się z większą ilością książek, to jest w stanie odsortowywać materiały przydatne od szkodliwych. Rekomendacje są jak najbardziej przydatne, ale bez czytania różnych książek nie można nabrać przeglądu, wyczucia i wprawy.

Trzeba dostrzec kilka obszarów pozaakademickiego filozofowania i nauczania filozofowania. Nie żywią one pretensji naukowych, ale umożliwiają przejście od filozofowania naturalnego do elementarnego.
- Szkoły. Lekcje prowadzone przez nauczycieli. Szkolny wymóg stawiania ocen.
- Przedszkola. Zajęcia przedszkolanek lub zlecane osobom zewnętrznym.
- Zajęcia pozaszkolne dla dzieci i młodzieży. Prowadzone przez pracowników centrów kultury lub przez osoby prywatne.
- Domy. Książki dla dzieci i młodzieży. Rozmowy z rodzicami czy innymi tzw. ważnymi osobami.
- Terapia filozoficzna. Wprawdzie niszowa, ale przecież oparta na rozumie, obok psychoterapii, zajęć rozwoju religijnego, duchowego itp.

Przy okazji domowego filozofowania można – czy słusznie? - zauważyć, że w rodzinach nie obserwuje się filozofów z pokolenia na pokolenie, tak jak to bywa u muzyków, prawników czy lekarzy. - Ale czy na pewno tak się nie dzieje?  Może filozofowie są społecznie mniej eksponowani i mniej ich pracuje zawodowo jako "filozof", więc trudno o obserwacje? Bo co w innym razie? Nie działa transmisja? Czyżby talent filozoficzny był rzadszy, więc wkład pracy musiałby być większy? A może dzieci filozofów też stają się pracownikami naukowymi, lecz w różnych dziedzinach, a jedynie brakuje statystyk aby to zilustrować? - W tym wtrąceniu nie chodzi mi o promowanie rodzin filozoficznych. Każdy niech robi to, czego nauka przychodzi mu łatwo (kwestia zapału, entuzjazmu), a wykonywanie sprawia przyjemność (satysfakcję osobistą, uznanie społeczne, godziwe wynagrodzenie).

Szkolny wymóg stawiania stopni powoduje, że idea uczenia filozofowania często ustępuje prymatowi spraw administracyjnych, musi bowiem zostać zrealizowany „program”, a do tego potrzebne są podstawy programowe, zestawy pytań i odpowiedzi, w których dobrze wykażą się uczniowie szybcy i asertywni, a reszta dostanie oceny gorsze... z myślenia? za zastanawianie się? - Dodatkową szansę stanowi stawianie głębszych pytań na innych przedmiotach, ale takie pytania, choć rozwojowe dla uczniów, nie należą do podstawy programowej innych przedmiotów. - Istnieją istotne ograniczenia wykonalności nauczania filozofowania w szkole. Szkoła promuje dobrych uczniów, a słabym czy „innym” (np. introwertykom) daje mniej szans.

Zajęcia - niestety tylko pozaszkolne - gdzie na dzieci nie jest wywierana presja czasowa i ocenowa, stanowią lepszą sposobność nauczania filozofowania. Tego zdania są klasycy tej idei. W tych jednak przypadkach na rodzicach spoczywa organizacja dowożenia dzieci oraz opłacania edukatorów.

Paradoks sytuacji polega na tym, że filozofowanie chce się wprowadzić do szkół, bo bo w ten sposób dociera się do największej liczby różnych(!) dzieci i młodzieży, a jednocześnie metody pozaszkolne uważa się za lepsze od szkolnych.

Być może dobrą ilustracją będzie armia. Część żołnierzy chce wiedzieć, po co i jak będzie walczyć. Z historii wie bowiem, że ślepe posłuszeństwo rozkazom okazywało się zbyt groźne nie tylko dla tzw. „wrogów”, ale także dla „swoich”. Jednak zbytnia dociekliwość żołnierzy nie jest dobrze widziana przez dowództwo i ciekawscy mogą być jakoś gorzej traktowani. Dowództwo więc stara się w żołnierzach wywołać zaufanie do oficerów, aby w oparciu o nie żołnierze wykonywali rozkazy krokowo, bez wglądu w całość operacji i celów. Uzyskuje się to za pomocą propagandy oraz przez udane współdziałanie w akcjach.  - Człowiek rozsądny może być patriotą i może być gotów do współdziałania, do solidarności, a nawet do ponoszenia ofiar. Takie jest życie. Człowiek rozsądny musi jednak ostatecznie polegać na własnym obrazie sytuacji. - Czy nauczyciele mają w dzieciach zaszczepiać idee, czy mają w dzieciach ćwiczyć zdolność oceny pomysłów i powątpiewania w idee? Jakie więc jest, a jakie powinno być życie?

Umiejętność filozofowania, w tym filozofowania dzieci, jest uniwersalna i jest oczywistym, że filozofowanie potrzebne jest wszędzie. Nie dziwi więc, że pomysłodawcy, z powodów ideologicznych czy ambicjonalnych, chcą ją zasiać także w systemie np. szkolnym, natomiast każdy system przyjmuje postawę urzędniczą i reglamentatorską, i chce wolnomyślicielom nałożyć kaganiec przepisów, poleceń, domysłów czy rozkazów, a najchętniej kaganiec niewidzialny – myślowy. Co powiedziała Róża Luxemburg? Wolność jest zawsze wolnością myślących inaczej.

W takiej sytuacji bardzo wiele zależy od nauczycieli. - Czyż nie jest tak, że naszym najpiękniejszym wspomnieniem ze szkoły jest przyjaźń albo dobry nauczyciel? - Mam jednak pytanie dodatkowe: Czy każde dziecko spotkało dobrego nauczyciela? Czy to zależy od szczęścia? Czy od państwa? A może od Państwa?

Zob też: Ekkehard Martens: Didaktik der Philosophie – eine Standortbestimmung
http://www.information-philosophie.de/index.php?a=1&t=6695&n=2&y=1&c=66#

 

na górę