FILOZOFOWANIE Z DZIEĆMI

Artykuły

Artykuły wprowadzające do filozofowania dzieci


2018-12-21 Kałuski Bogusław
Jakie dzieci są. Po co filozofowanie z dziećmi. I po co to wszystko nam.
Wprowadzenie do filozofowania z dziećmi

Dzieci są różne. Dzieci różnią się między sobą. Ale nie tylko między sobą. Dane dziecko w różnych sytuacjach przyjmuje różne postawy i różnie działa. I w zasadzie brakuje dzisiaj osób, które miałyby przegląd całego zachowania dziecka. Rodzice bowiem widują dziecko raczej krótko, przed i po pracy, rano w pośpiechu, a wieczorem w stresie odrabiania zadań szkolnych. Nauczyciele widują dzieci w szkołach, w grupach, pod presją rówieśników oraz systemu szkolnego. Koledzy i koleżanki znają się najlepiej w sytuacjach pozaszkolnych i bez obecności rodziców.

Weźmy przykłady. Chłopiec, który na lekcjach jest oceniany słabo, z powodu braku aktywności, jest chwalony na zajęciach malarskich w domu kultury. Dziewczyna, która ma wciąż obniżane oceny z zachowania, jest bardzo chwalona na treningu kung-fu. Być może ten chłopiec zostanie dekoratorem albo grafikiem. Być może ta dziewczyna zostanie żołnierzem albo policjantką.

Czy wszyscy bardzo dobrzy uczniowie zrobili kariery, są miłymi i szczęśliwymi ludźmi? Czy wszyscy dyrektorzy, lekarze, prawnicy i urzędnicy są dobrymi fachowcami, matkami / ojcami? A co się stało z tymi uczniami, którzy mieli najgorsze stopnie? Stali się pijakami? Dla jasności: ze statystyk wynika,  że w czołówce spożywających alkohol są lekarze, dyrektorzy i przedstawiciele władz. Czyż nie bywało, że po latach spotkaliśmy jakiegoś kiepskiego ucznia i okazywało się, że w dorosłym życiu ma dobrą pracę, udaną rodzinę albo założył własną firmę? Jak to się stało? Co o tym zdecydowało?

Kiedyś mówiło się, że rodzice najlepiej znają swoje dzieci, bo widzą je w różnych sytuacjach w ciągu całego dnia i wielu lat, a więc w czasie snu, w zabawie, w nauce, pracy, na spotkaniach rodzinnych czy w innych oficjalnych okolicznościach. Dorosły człowiek jest znany swoim kolegom w pracy, swoim członkom rodziny, ale najlepiej jest znany sobie samemu.

Gdy idziemy do lekarza, to on nie zgaduje naszych dolegliwości, lecz pyta, co nam dolega. Po wstępnym wywiadzie wykonuje badania, które wykluczają jedne diagnozy i prowadzą do innych. Istnieją też sytaucje wyjątkowe. Ktoś nagle jest nieprzytomny i musi być ratowany bez informowania o swoim stanie. Wtedy są stosowane standardowe procedury. Gdy jednak człowiek jest uratowany, to wraca się do rozmowy.

To jest kardynalne pytanie: jakie dziecko jest? I czyja odpowiedź, na takie pytanie, jest ważna strategicznie, całożyciowo? Która opinia o dziecku umożliwi rodzicom poprowadzenie jego edukacji w sposób najkorzystniejszy w skali całego życia? Która opinia pomoże dziecku stać się sprawnym człowiekiem, mogącym żyć i zarabiać samodzielnie, a także być zadowolonym ze swego życia? Jakie ryzyko powinni podejmować rodzice? Ile czasu i pieniędzy powinni włożyć w wychowanie dziecka, skoro zdecydowali się je urodzić?

Bywa często, że w rodzinie nie tylko dzieci, ale również rodzice zachowują się różnie w zależności od sytuacji oraz towarzystwa. Inaczej, gdy cała rodzina je obiad, inaczej gdy cała rodzina jest na wycieczce, inaczej gdy mama jest tylko z córką, inaczej gdy tylko z synem, inaczej gdy ojciec rozmawia z córką 5 minut, a inaczej gdy pojechali gdziś tylko we dwoje (1 z rodziców z 1 dzieckiem) na całodniową wycieczkę bez napiętego programu. W niektórych tych sytuacjach uczestnicy czują się dobrze, a w niektórych fatalnie.

Ma kolosalne znaczenie, która z tych sytuacji i która z tych osób pomaga dziecku rozkwitnąć, a przynajmniej rozwinąć się na normalnego człowieka. A zatem trzeba podjąć wysiłek rozpoznania tych osób i grup, aby to było z korzyścią dla dziecka i dla wszystkich.

Zwykle jest tak, że jakieś talenty czy jakieś ledwo widoczne kompetencje zalążkowe, gdy są wspierane latami i rozwijane, z czasem działają tak jak lokomotywa dla całego pociągu. Ale jak wiadomo, nie od razu lokomotywę zbudowano. Trzeba też dodać, że wagony nie są balastem, lecz zasobami.

Kiedyś jedna z nauczycielek powiedziała do mnie, że w jej klasie jest za dużo dzieci. - Cóż można odpowiedzieć? Dzieci jest tyle, ile jest. Co najwyżej jest za mało klas. Jeżeli politycy nie są w stanie zadbać o dobry system edukacji dzieci, to można się od nich tego domagać, albo samemu zostać politykiem. A już na pewno można zrobić dla dzieci coś we własnym zakresie, w domu, w rodzinie, w sposobie spędzania czasu wspólnego czy wolnego.

Jaka w tym wszystkim jest rola filozofowania dzieci? - Tego nie wiadomo z góry, ale dopóki się tego nie spróbuje, tego się nie dowie. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że cierpliwości, wiedzy i metod pracy brakuje raczej rodzicom i nauczycielom. Przypisywanie dzieciom braku kompetencji jest zrzucaniem na nie odpowiedzialności, gdy dorosłym brakuje pomysłów i dobrej woli. - Dzieci są ludźmi, a zatem z urodzenia są filozofami.

Ileż to lat uczymy się, studiujemy i praktykujemy, aby nabrać jako takiej wprawy w swoich zawodach, nawet gdy mamy talent. Niczego tego nie robimy z marszu. A dzieci to mamy rodzić i wychowywać w biegu? Wychowywanie dzieci jest większym wyzwaniem niż budowa mostów czy informatyka, ponieważ dzieci są ludźmi, czyli istotami wolnymi, jak my.

Na pewno każdy z nas miewał w pracy takie momenty, gdy coś się działo i nie bardzo wiedział, co zrobić, ale jednocześnie miał wrażenie, że o tym było na studiach, albo że czytał w jakiejś publikacji. Dzięki temu mogliśmy wtedy - w chwili potrzeby - sięgnąć gdzieś i uzupełnić lub odświerzyć wiedzę, a następnie skutecznie zadziałać.

Ludzie wykształceni wiedzą dużo, ale nie wszystko. Część tej wiedzy to wiedza o źródłach, a więc że coś jest opisane szerzej w jakiejś encyklopedii czy w antologii. Dlatego w szkołach czy na studiach musimy sporo przeczytać, co najpierw nam się do niczego nie przydaje, ale później są to punkty orientacyjne do których możemy wracać.

Gdy się pali, to za późno na kopanie studni. Gdy się ma dzieci, to już ostatni dzwonek na uczenie się "tego wszystkiego".

Pewne sprawy powinny się pojawić najpierw na horyzoncie, jak najwczesniej. Bo wtedy także słowo planowanie (np. dzieci) nabiera nowej treści.

Dlatego za wczasu trzeba czytać o wychowaniu dzieci i o filozofowaniu z dziećmi. To zwiększa szansę tego, że lepiej będziemy rozumieć także swoje dzieciństwo i siebie samych.

Nasze dzieci są naszymi dziećmi całe nasze życie. Nawet wtedy, gdy my jesteśmy już starzy i gdy nasze dzieci się postarzeją. Nawet wtedy, gdy nasze dzieci nie mają z nami kontaktu albo umrą. Nasze dzieci zawsze będą w naszych myślach, a to, jak dobrze je wychowywaliśmy, będzie stanowiło o subiektywnym bilansie naszego życia i osobistej ocenie całego świata.

 

na górę